poniedziałek, 27 lutego 2012

Marne zabawki przewidywalnego diabła

Długo myślałam od czego by tu zacząć, ale jak już gremlinić to na na początek wypadało by coś zgodnego z moim wrednym zielonym charakterem. Padło na Annę Kańtoch. Czemu ona? Przeczytałam kiedyś jej dwie książki mianowicie "Diabła na wieży" i "Zabawki diabła" i na tamten czas, a było to już dobre kilka lat temu wydały mi się całkiem niezłe. W przypadku tej autorki czar jednak nie był mocny, a na domiar złego prysł podwójnie.
 
O czym to w ogóle jest? Autorka wymyśliła sobie bohatera Domenica Jordana, posępnego, wypranego z emocji, ponuraka o trudnym dzieciństwie (zostały mu po nim blizny na plecach), który jeździ sobie po niby-Europie i tropi nadnaturalne przypadki. Najczęściej jednak to co rzeczywiście musi wytropić to jakieś zbrodnie z przeszłości i źli ludzie. Duchów niestety jest tu jak na lekarstwo, a przygody ponurego Domenica na pewno nie sprawią, że będziemy się bali zgasić światło przed pójściem spać. Czyta się i owszem przyjemnie, dopóty, dopóki....

1. Nie sięgnie się po cykl  o inkwizytorze Jacka Piekary. Tematyka w gruncie rzeczy podobna, ale kunszt pisarski o nieba lepszy i bez wątpienia zasługujący na osobny wątek. Przy nim cały urok opowiadań Anny Kańtoch po prostu gaśnie.

2. Nie przeczyta się jej opinii o "Głową w mur" Rafała W. Orkana. Kiedy czytam: "Na początku kręciłam nosem – bo historie proste, przewidywalne i nieco przesadnie, jak na mój gust, sentymentalne (to ostatnie odnosi się głównie do „Miodu z moich żył”). Jednak im dalej, tym lepiej, kolejne opowieści w ciekawy sposób wiążą się między sobą, Byhtra, choć na pierwszy rzut oka może się wydawać typowym złym-dobrym facetem, ma niewątpliwy potencjał, zaś całość zwieńczona została końcówką, która zgrabnie łączy bohaterów i zarazem zapowiada bardzo interesujący ciąg dalszy..." nachodzą mnie tylko podłe myśli. Co tu dużo kryć, uwielbiam Orkana (i na pewno  jeszcze nie raz dam temu wyraz) ale nie mogę pojąć jak ta kobieta mogła napisać, że to co pisze to "historie proste, przewidywalne i nieco przesadnie, jak na mój gust, sentymentalne"! To samo można by powiedzieć o jej opowiadaniach. 
I tu dochodzę do  sedna sprawy. Anna Kańtoch niestety  mistrzynią suspensu nie jest, wątek główny jej opowiadań prędzej czy później z  grozy i paranormalnej tajemnicy zmienia się w obyczajowy np,. matki szkolącej córkę do zawodu prostytutki,  syna z kompleksem Edypa, czy przypadkowego morderstwa, które ktoś starał się ukryć zwalając winę na duchy. I to jest niby brak sentymentalizmu. Jak się skończy wiadomo Domenic zawsze rozwiąże tajemnicę. A co do stopnia skomplikowania fabuły, cóż innych pieśni Anna Kańtoch raczej nam nie zaśpiewa.

W taki właśnie sposób kształtuje się moja konkluzja ODRADZAM. Oczywiście nie tylko z powodów sentymentalnych, po prostu jest dużo wiele lepszych pozycji, więc szkoda waszego czasu na czytanie tych przeciętnych.



Autor: Anna Kańtoch
Tytuł: Diabeł na wieży/ Zabawki diabła
Wydawnictwo: Fabryka Słów

Dlaczego to w ogóle robię?

Dawno dawno temu, był sobie Gremlins, który tak, jak to wszystkie Gremlinsy lubił gryźć, męczyć, szarpać, dokuczać, przyduszać, miętosić, atakować i rzucać się na wszystkie żywe stworzenia w swoim otoczeniu. Któregoś dnia niepomny niebezpieczeństwa rzucił się na książkę i tak już mu zostało. Mimo to nadal pozostał wredny i choć przestał atakować żywe stworzenia, zaczął przelewać swoją napędzaną złośliwością energię w lekturę. Pożytek z tego taki, że przynajmniej będziecie wiedzieli co warto przeczytać, a czego nie.