„Jak upolować faceta” Janet Evanovich to jedna z tych książek, które
warto wziąć ze sobą na drogę, nie ważne dokąd. Nie tylko dlatego, że samemu się czymś zająć, ale także dlatego, że bestsellerem zawsze można się z kimś
podzielić. Ja po samarytańsku dzieliłam się tą książką za współpasażerkami z autobusu w trakcie wycieczki po Chinach i mam nadzieję, że książkowa karma mi to kiedyś wynagrodzi.
Warto tez dodać, że książka bardzo przypadła do gustu mojej babci, która dorwała „Jak upolować faceta” jeszcze zanim wyjechałam. Pewnej nocy kiedy nie mogła spać otworzyła książkę
mniej więcej w połowie i do rana przeczytała ją do końca, a później musiała nadrobić początek, ale nie żałowała podsumowując lekturę słowami „w końcu to
bestseller”.
Tak to już z Evanovich jest, że jak się zacznie czytać, to już trudno przestać, chociaż nie ma co ukrywać, że nie jest
to najambitniejsza lektura pod słońcem, wszak autorka swoją pisarską karierę zaczynała
od romansów, do których „Jak upolować faceta” mimo sugestywnego tytułu do tego niezbyt
jednak nie należy.
Większość kobiet polujących na mężczyzn dla pieniędzy stara się ich
naciągnąć na jak największe ilości sukienek i biżuterii, tudzież zaciągnąć ich przed
ołtarz, aby zapewnić sobie stały dopływ gotówki. To zrozumiała i logiczna strategia. Tymczasem Stephanie Plum właśnie
rozwiodła się z mężem, straciła pracę, a jedyną szansą na szybkie
podreperowanie budżetu okazuje się doprowadzenie na policję Josepha Morellego.
Jakby nie wystarczyło, że jest on policjantem oskarżonym o morderstwo, to w
pamięci naszej bohaterki zapisał się jako przystojny drań, który w liceum
wykorzystał ją i porzucił, a potem wszystkim z dumą o tym opowiedział.
Stephanie oczywiście najpierw decyduje się zostać łowczynią nagród, a
dopiero potem orientuje, że zupełnie nie ma pojęcia jak się za to zabrać. Jak
łatwo się domyślić dzięki temu książka będzie bardzo dowcipna, a my będziemy
się dobrze bawić śledząc kolejne potknięcia Stephanie. A nie będzie ich mało, bo Morelli okazuje się być nie tylko przystojny, bystry,
ale także ma wyjątkowo wredne poczucie
humoru.
Złapanie go nie będzie wcale proste, a przy okazji nasza dzielna
bohaterka odkryje, że za rzekomym zabójstwem o które oskarżony jest cel jej
polowania kryje się głębsza i o wiele mroczniejsza intryga niż mogłaby się spodziewać. Ale mimo iż pozornie łatwe zadanie przerodzi się w grę na
śmierć i życie, to nawet nabycie kajdanek i nauka korzystania z broni palnej w
przypadku Stephanie Plum zaowocują komicznymi konsekwencjami.
Napomknę jeszcze tylko, ze mi chyba najbardziej spodobała się mocno niepokojąca postać Benita Ramireza, jakoś tak średnio przystająca do tej wesołej historii, co dobrze świadczy o autorce. kto wie, może jeszcze kiedyś napisze coś w stylu Stephena Kinga?
Tak jak już pisałam na początku jest to wszystko wciągające, i dobrze się
czyta, chociaż świadomość, że to pierwszy tom z 18, nie pozostawia jakichkolwiek
złudzeń co do tego jak cała historia się skończy. Na pewno nie powiedziałabym,
że jest to najlepszy kryminał jaki kiedykolwiek czytałam, ale książka jest zabawna,
dynamiczna i nie wpada przesadnie romansowy charakter. Dlatego nie dziwi mnie absolutnie,
że ktoś wpadł na pomysł zrealizowania filmu na podstawie „Jak upolować faceta”,
którego wg mnie bardzo zachęcający trailer poniżej:
Autor: Janet Evanovich
Tytuł: Jak upolować
faceta? Po pierwsze dla pieniędzy
Wydawnictwo: Fabryka Słów 2012
1 komentarz:
Haha pistolet i kajdanki! Faktycznie z tymi gadżetami zdobędziesz każdego faceta. Książki nie czytałem (jeszcze), a film oglądałem i mi się podobał :)
Pozdrawiam :)
Prześlij komentarz