Dziś opowieść o książce liczącej już
sobie trochę czasu na polskim rynku wydawniczym, ale według mnie ciekawej czyli
o „Czaropisie” Blake’a Charltona. Kiedy czytałam jej recenzje miałam dziwne
wrażenie, że jestem jedyną osobą, której się ona podobała i która w swojej recenzji
ją poleca. Na szczęście pożyczyłam ją
kilku swoim kolegom i im też „Czaropis” się podobał, wiec przestałam myśleć, że
to ja mam jakiś problem z rozróżnieniem dobrej książki od złej i utwierdziłam się
w słusznym przekonaniu, że to inni recenzenci się nie znają.
Zapewne
owych podłych recenzentów możemy też pociągnąć do odpowiedzialności za to, że wydawnictwo
Prószyński i S-Ka nie zdecydowało się na wydanie drugiego tomu, który przecież zapowiadało
na styczeń minionego roku. Mówi się trudno, ale i tak szkoda.
Według
mnie, każdy, kto z przyjemnością śledził przygody Skrytobójcy, który Robin
Hobb, będzie z „Czaropisu” zadowolony,
bo mnie bardzo szybko wciągnął i
zaciekawił, a już zwłaszcza sposób, w jaki autor przedstawia lingwistykę, która
nigdy wcześniej nie wydawała mi się tak interesująca.
„Czaropis”, to fantasy w starym dobrym stylu i
według mnie jest to jego niewątpliwa zaleta. Mamy więc bohatera-ucznia,
przepowiednię o wybrańcu, intrygę, w którą zostaje wplątany i walkę o losy
świata. Główny bohater powieści Nikodemus, to młody i zdolny adept magii, który
miałby szansę na karierę wielkiego czarodzieja, gdyby nie jego kakografia a
innymi słowy dysortografia. Jest on swojego rodzaju dyslektykiem w dziedzinie magii
- nie potrafi uformować zaklęcia zgodnie z zasadami gramatyki, a na domiar
złego każdy magiczny tekst którego się dotknie ulega w jego rękach deformacji. W
wielu kulturach język ma magiczne znaczenie, zmawianie, zaklinanie, a nawet przysięgi
czy klasyczne „hokus-pokus” mają magiczne znaczenie. Stąd może pojawiła się u
Blake’a Charltona pomysł, żeby magia także była językiem rządzącym się określoną
gramatyką. Według mnie realizacja tego pomysłu udała mu się całkiem nieźle.
Co do fabuły
to postawi nas ona przed takimi pytaniami jak to cz Nikodemus rzeczywiście jest
wybrańcem, skoro nie potrafi „gramatycznie” czarować? Dlaczego ktoś silnie go poszukuje
i nie zawaha się zabić żeby do niego
dotrzeć? Kto tak naprawdę jest przyjacielem a kto wrogiem? W „Czaropisie” na
czytelnika czeka sporo zagadek, a wiele z nich kryje także bardzo ciekawa
mitologia, którą akcja jest gęsto przepleciona. Bo akademia młodych magów, w
której szkoli się Nikodemus to siedziba dawno wymarłego ludu Chthoników,
lykantropy to powszechne stworzenia, a w podziemiach mieści się królestwo
goblinów. Jakby tego było mało niektórzy bogowie mieszkają pośród ludzi. A owi
ludzie zamiast wyznawać bogów czczą demony, które oczywiście chcą zniszczyć
świat…. A temu wszystkiemu ma zapobiec oczywiście nasz bohater.
Według
mnie warto przeczytać „Czaropis”, bo jest to z jednej strony trochę bajka inicjacyjna
bliska „Gwieznym Wojnom” i „Harremu Potterowi”za bohaterów, a z drugiej to
naprawdę fajna przygodowa historia, w której autor zostawia mnóstwo znaków
zapytania. Tym bardziej szkoda, że wydawnictwo nie zdecydowało się na wydanie
drugiego tomu.
Autor: Blake
Charlton
Tytuł: Czaropis
Wydawnictwo: Prószyński
i S-ka 2010
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz