Rok za rokiem to jedna z najciekawszych produkcji jakie ostatnio widziałam, bo serial ten w moim odczuciu, jest bardzo dobrze sfabularyzowaną prognozą politycznych, ekonomicznych i technologicznych zmian, które mogą stać się naszą przyszłością. Dlaczego? O tym poniżej i od razu ostrzegam, będzie kilka pomniejszych spoilerów.
źródło: HBO |
Fabuła serialu została oparta na losach rodziny Lyonsów – czwórki rodzeństwa urodzonej w latach 80 i ich babci, u której spotykają się na dorocznej imprezie urodzinowej. Każde z nich wybrało inną ścieżkę Stephen jest doradcą finansowym, Edith aktywistką walcząca o prawa człowieka poza krajem, Daniel to urzędnik zajmujący się uchodźcami a najmłodsza z rodzeństwa niepełnosprawna Rosie jest samotną matką i szefową kuchni.
Poza Edith, zajęcia i życie Brytyjczyków z niedalekiej przyszłości nie różnią się wiele od tego, czego doświadczamy współcześnie. Jednak zgodnie z tytułowym rokiem za rokiem, ich życie zaczyna się radykalnie zmieniać w obliczu zmian politycznych, których początkiem jest atak nuklearny USA na Chiny.
Kryzys polityczny prowadzi do konfliktu na linii USA Wielka Brytania, a jako pierwsza odczuwa to Celeste żona Stephena, która traci pracę w amerykańskiej firmie. Okazuje się, że jako księgowa nie ma wielkich szans na zatrudnienie, bo jej pracę szybciej i sprawniej wykonuje technologia. I tak Celeste schodzi w swojej ścieżce zawodowej tylko niżej, aż wreszcie nie ma już dla niej pracy w zawodzie.
Nieco inny los spotyka Stephena, który po krachu finansowym traci wiarygodność jako doradca finansowy i aby związać koniec z końcem podejmuje się pracy jako kurier rowerowy i tester leków. Jest w serialu bardzo ciekawa scena, w której rozpoczynając nową pracę wysłuchuje od swojego pracodawcy nie listy pracowniczych praw czy benefitów, a kar za opóźnienie, uszkodzenie towaru czy sprzętu. Finalnie, aby pozostać w klasie średniej Stephen bedzie musiał zdecydowac czy zawrzeć pakt z diabłem. Ta perspektywa jawi się więc raczej strasznie - albo ciężka fizyczna praca, albo pożegnanie z moralnością...
Tymczasem kiedy Stephen i Celeste tracą swoją „wartość” na rynku pracy niespodziewanie zyskuje ją ich córka Bethany, która zajmuje się „data mining” i marzy o tym, aby stać się transczłowiekiem. Rodzice sceptycznie podchodzą do jej pragnienia opuszczenia ciała i przeniesienia świadomości do przestrzeni wirtualnej, ale ze wszystkich bohaterów serialu zawodowo to ona zyskuje najwięcej. Być może nie sprawdzą się więc prognozy, o których ostatnio czytałam na Infuture hatalska foresight institute, że generacja Z prawdopodobnie będzie zarabiać mniej od swoich rodziców. Co więcej sama idea połączenia świadomości z siecią bez pośrednictwa ekranu ma spore szanse stać się naszą codziennością.
Najbardziej stałą posadą (uwaga nie będzie zaskoczenia) okazuje się urzędnicza kariera Daniela, który mimo wszystkich perturbacji dotykających jego rodzinę jako jedyny nie musi borykać się z koniecznością przekwalifikowania. Jeśli jednak myślicie, że to nudny wątek, to mylicie się, bo praca Daniela doskonale pokazuje rosnący lęk i niechęć do imigrantów/uchodźców, który był jedną z przyczyn Brexitu.
Bezpieczna wydaje się być też pozornie Rosie, jednak okazuje się, że w przyszłości nawet niepełnosprawność nie chroni to przed zwolnieniem. Finalnie Rosie zakłada swój biznes, ale tu znów napotyka problemy wynikające z rosnącej biurokracji, która wbrew pozorom w przewidywanej w Rok za rokiem przyszłości nie maleje, a wręcz przeciwnie - pojawia się w niej coraz więcej zakazów.
Myślę, że już dziś wielu z nas wykonuje zawody, o których nikt nie słyszał kiedy wybieraliśmy kierunek studiów, czy za dekadę i one się zdezaktualizują? Lyonsowie w jednej ze scen odnoszą się do lat 80’ kiedy się urodzili, a Stephen stwierdza, że udało im się przeżyć młodość w okresie przerwy. Przerwy od czego? Od burz politycznych, wojny, kryzysu ekonomicznego i humanitarnego a wreszcie katastrof środowiskowych. Przerwy, w której żyjemy tu i teraz.
Rok za rokiem w bardzo ciekawy sposób pokazuje jak polityka wpływa na nasze codzienne, pozornie oderwane od niej życie. Na początku wydaje się, że to co się w niej dzieje w ogóle nas nie dotyczy, ale później każdy w mniejszym lub większym stopniu zaczyna odczuwać jej skutki. Twórca serialu - Russell T Davies, bardzo dobrze pokazał też jak populizm wkrada się w nasze życie małymi krokami, aby później zmiażdżyć nas ciężkim butem.
Niestety w moim odczuciu moralizatorski wydźwięk serialu jest aż nadto wyraźny i właściwie nie pozostawia widzowi wiele pola do własnej interpretacji. Nie chcę jednak odbierać nikomu przyjemności obejrzenia tego serialu i to nie tylko dla refleksji nad ścieżkami zawodowymi przyszłości. Naprawdę warto.