Po odłożeniu „Reguły dziewiątek” autorstwa tego samego Terrego Godkinda, którego
tak wcześniej chwaliłam przychodzi mi do głowy tylko jedno – Terry dlaczego to zrobiłeś?
Przyznaję wśród swoich dwunastu książek miał lepsze i gorsze, ale nie sądziłam,
że jest w stanie stworzyć takiego GNIOTA.
Jeśli jeszcze tego nie czytaliście, to nawet nie próbujcie. Bo jeśli znacie
cykl Miecz prawdy ta książka tylko wam go zepsuje, a jeśli go jeszcze nie
znacie, stwierdzicie, że nie warto sięgać po cokolwiek, co napisał
Goodkind. Swoją drogą ciekawe dlaczego właśnie tą fatalną książkę zadedykował
swojej żonie? Kobieta musi być chyba bezkrytycznie zakochana…
Mniejsza z tym. Do teraz nie wiem na czym reguła dziewiątek dokładnie polega,
ale to nie mój największy ból. Najbardziej boli mnie to, że książka opowiada
beznadziejną i w gruncie rzeczy nudną historię, jest wręcz boleśnie wtórna w
stosunku do pozostałych książkę Goodkinda, pełna dłużyzn, a bohaterowie zachowuję
się zupełnie bez sensu.
Z „Regułą dziewiątek” jest dokładnie tak jak powiedziała moja koleżanka –
jest to książka właściwie tylko dla tych, którzy Goodkinda znają,
bo w pewnym sensie jest
kontynuacją Miecz Prawdy, ale według mnie Terry nie napisał jej z czytego natchnienia,
a dla pieniędzy. Zresztą to samo zrobił sprzedając prawa do filmu i pozwalając,
żeby z wspaniałej książki jakim bjest Pierwsze prawo magii serial zrobił twórca Xeny… Sam Raimi. I tu szacunek
w stronę Rowling, bo choć sprzedała prawa do Harrego Pottera, film był dokładnie
taki jak książka, czego osobiście dopilnowała. Terry w tym czasie najpewniej
jeździł sobie formułą, żeby potem wrzucać zdjęcia do Internetu.
Z „Reguły dziewiątek” dowiadujemy się
· Tego, że
Terry nie rozumie sztuki współczesnej i woli tradycyjne landszafty z górsko-leśnymi
widoczkami, które maluje jego główny bohater Alexander (a także on sam).
· Jakie kobiety
lubi Terry, czyli dokładny opis jego żony Jeri.
· Tego, że
lubi mieć przy sobie swojego glocka i umie go używać (a na pewno chciałby sobie
postrzelać do złych ludzi)
· Tego, że
kluczową rolę w jego życiu odegrał jego dziadek (w Mieczu prawdy tez był ważną
postacią)
· Tego, że
kocha życie i zrobi wszystko, żeby go bronić, bo jest tak szlachetny, że aż
chce się….
Czy to miała być autobiografia? Miałam nadzieję, że nie, ale tak, to jest coś w tym rodzaju.
Cała
historia zaczyna się w dniu urodzin głównego bohatera Aleksa Rahla (tak, tak, z
tych Rahlów). Udaje mu się uniknąć wypadku samochodowego, z którego ratuje
piękną nieznajomą – Jax, otrzymuje nieoczekiwany spadek, a do tego musi spławić
natrętną dziewczynę Bethany. Wszystkie te zdarzenia wbrew pozorom są ze sobą powiązane
i są wynikiem, jak to zwykle u Terrego bywa, przepowiedni. I tak Alex podobnie
jak kiedyś Richard, będzie musiał stawić czoła złym, żądnym władzy ludziom o
komunistycznych zapędach.
Jednak o ile Richard ewoluował do zaszczytnej roli zbawcy świata przez
kilka książek, to Alex dosyć szybko sięga po swojego glocka i z wrażliwego
artysty staje się bezwzględnym zabójcą. Wszystko oczywiście w imię wyższego
dobra, obrony wolności itd. Generalnie usprawiedliwia się tak samo, jak
Amerykański rząd tłumaczył rozpoczęcie wojny w Iraku plus powtarza „z mordercami
nie negocjuję”. A mordercy jak to zwykle bywa są tępymi osiłkami nadzorowanymi
przez inteligentnych acz okrutnych
geniuszy zła. I tak jak Aleks jest do omdlenia szlachetny, tak oni są do szpiku
kości źli. Wszystko czarno na białym, żeby nie było wątpliwości.
Niestety tą książka Terry pokazał, że najwyraźniej jest autorem jednego przeboju i nie potrafi wstanie wymyślić nic nowego. Pewnie dlatego wrócił do Miecza prawdy „Wróżebną
machiną” skądinąd przeciętną książką. Chyba napiszę do niego list, tak mnie
wkurzył tymi dziewiątkami. Chociaż jedne co naprawdę mu się w tej książce
udało to pomysł ze szpitalem psychiatrycznym;] Cała reszta jest pełna absurdów takich,
jak to, że geniusze zła równoległej rzeczywistości odwiedzający nasz świat przez
lata nie nauczyli się korzystać z broni palnej, którą chcą tam przenieść, albo
śledzą bohatera przez telefon komórkowy chociaż w naszym świecie ich magia nie
działa, a na technice nie za bardzo się znają. Tych wspaniałości jest o wiele
więcej… Ale naprawdę szkoda się w nie wczytywać.
Autor: Terry Goodkind
Tytuł: Reguła
dziewiątek
Wydawnictwo: Rebis 2010
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz