sobota, 13 października 2012

Fantastyczny Paryż

Jak wskazuje sam tytuł posta, kiedy nie było mnie tu z wami, byłam w Paryżu, gdzie Współgremlins zabrał mnie z okazji rocznicy ślubu. Wiem, wiem, mam dobrze i wszystkim gremlinsom życzę takiego wspólgremlinsa jak mój - chodzi ze mną do kina, ma tendencję żeby przygarniać zwierzęta (choć nie lubi ich potem tarmosić tak, jak ja) i uwielbia grać w gry komputerowe (przy dźwiękach Fallouta rewelacyjnie się pisze - polecam). 

Paryż miastem pięknym jest i tak, jak pisał Walter Benjamin stolicą XIX wieku, co czuć tam niemal na każdym kroku. Tydzień w tym mieście to zdecydowanie zbyt krótko, ale bez wątpienia jest warte każdej spędzonej tu chwili. O wspaniałościach Paryża napisano już mnóstwo książek, więc nie będę zachwalać dobrze znanych atrakcji, warto jednak napisać kilka słów o tym dlaczego może okazać prawdziwym rajem dla wszystkich miłośników fantasy z gotyckim klimatem i steampunka.

Jeden z gargulców bazyliki Sacré-Cœur
Mieszkaliśmy na Montmartrze, więc tu rozpocznę swoją opowieść o urokach "fantastycznego" Paryża. Wąskie uliczki, stare kamieniczki, kościoły obsadzone gargulcami - czego trzeba więcej człowiekowi z wyobraźnią?

Większość turystów przyjeżdża tu, żeby zobaczyć bazylikę Sacré-Cœur i wypić kawę na placu du Tertre gdzie lokalni artyści malują portrety i sprzedają swoje prace. Warto jednak pospacerować okolicznymi uliczkami, choćby dla takich widoków jak sklepik Tombes du Camion, w którym można nabyć rozmaite gadżety czasów szczęśliwego dzieciństwa  takie, jak głowy i kończyny lalek. Cała rodzina laleczki Chucky w dekomplecie...

 
Po Montmartrze chodzi się miło, bo wszak jest to okolica w której słynna Amelia z filmu Jeana-Pierre Jeuneta naprawiała świat. Najciekawsza częścią tej przechadzki był dla mnie położony na Montmartrze cmentarz na którym leży Juluisz Słowacki, który wielkim poetą był. Nie poszliśmy co prawda uronić łzy na jego grobie, ale i tak byliśmy zauroczeni. Osobiście gdybym była wampirzycą, to zamieszkałabym w jednym z tamtejszych grobowców.

Alphonse Baudin, oddany w chwili śmierci tak wiernie, że nawet widzimy na jego czole ślad po kuli

Mój osobisty typ - mini katedra, w sam raz dla wampira z klasą

Malownicze czarne ptaszyska, które pilnują cmentarza na równi z kamiennymi aniołami
Tu można by powiedzieć "prawie jak piramida, ale bardzo podoba mi się to nawiązanie do Egiptu
I oczywiście cmentarny wstręciuch, którego od razu chciałabym przygarnąć
Dodatkowego uroku cmentarzowi Montmartre dodaje jego lokacja. Mianowicie jest on położony na zboczu wzgórza i ma kilka poziomów, a nad najniższym biegnie most drogowy wykonany podobnie do wrocławskiego mostu Grunwaldzkiego. I tak dziewiętnastowieczna konstrukcja łączy się z klimatycznym cmentarzem, a gotyk ze steampunkiem.

Rzeczony most drogowy w obiektywie Wspólgremlinsa

Czuję, że nie potrafię oddać tego właściwie, ale jeśli wystarczy, że zamkniecie oczy i już widzicie oczami wyobraźni tętent końskich kopt na bruku, pędzące karety, damy w sukniach z gorsetami, gentlemanów z rewolwerami, urocze i psotne tancerki, mroczne alejki w których grasują gangi zawadiaków i wszystko to, co można znaleźć w From Hell Alana Moore'a, to Paryż was zachwyci. Zresztą jeśli widzieliście O północy w Paryżu  Woody'ego Allena, to sami dobrze wiecie, że podróże w czasie są tu jak najbardziej możliwe - wystarczy tylko bardzo mocno tego chcieć...

Ulica Rochechouart nocą
Co ciekawe w nocy biegnąca u podnóża wzgórza Montmarte ulica Rochechouart wygląda niczym z Balde Runnera. Tandetne neony, podejrzane towarzystwo, seks shopy i kluby go-go do złudzenia przypominają klimat Los Angeles, po którym w swoim prochowcu spacerował Rick Deckard. Ot taka "nutka dekadencji".

Generalnie im więcej Paryża wchłaniałam tym bardziej niezrozumiałe było dla mnie to, dlaczego tak mało filmów z gatunku fantastyki ma swoją akcję w tym mieście? Dziś wszystkim kojarzy się z tym miastem Kod Leonarda Da Vinci Dana Browna, ale dla mnie zdecydowanie lepszym kryminałem z tym fascynującym miastem w tle było Wahadło Foulcauta Umberto Eco. Aż przechodzą mnie ciarki na myśl o doskonałości tej książki, szkoda tylko, że jedyną osobą w gronie moich znajomych, która była w stanie ją przeczytać jest mój brat. Dlaczego? Otóż pytany o to jaki film ogląda miał zwyczaj odpowiadać "fabularny" i ta nieszczęsna lakoniczność jego wypowiedzi dotyczy też lektur. Wahadło mu się podobało i tyle w ramach dyskusji na temat fabuły, ale jedno trzeba mu przyznać - chociaż nie lubi dyskutować o literaturze, zawsze daje mi w prezencie/pożycza doskonałe książki.

Skoro już jesteśmy przy Eco, to warto zajrzeć do podziemi - "A mnie zawsze ogarnia nieprzeparta ciekawość, kiedy wyłania się sprawa jakichś podziemi". W podziemiach Paryża wije się metro, a w metrze znów jest tak, jak z filmów Jeana-Pierre Jeuneta. Znajdziemy tam  przedziwne konstrukcje, kable i lochy rodem z Miasta zaginionych dzieci. Tego jednak nie udało mi się sfotografować. Mam jednak jedno z pięknie stylizowanych na secesję wejść do metra.



A jak podziemia, to muszą być też i szczury, które tak oto zaaranżowano na wystawie przedsiębiorstwa wyspecjalizowanego w tępieniu szkodników przy les Halles. Gusta wnętrzarskie są różne, a Francuzi bardzo lubią wypychane zwierzęta. I jakkolwiek by nie był makabryczny czy taki bal szczurów nie brzmi jak doskonały motyw jakiegoś opowiadania?

 

Nie chcę strasznie przynudzać, więc dodaję już tylko kilka zdjęć - pierwsze z wieży Eiffla, która ma niewątpliwy urok czasów, kiedy po torach sunęły parowozy, kabaret Moulin Rouge święcił chwile największej popularności, a Paryż był gospodarzem spektakularnych wystaw światowych.


I na koniec kolejny cmentarz, tym razem Pere Laiches, gdzie leżą m. in. Fryderyk Chopin, Oscar Wilde, Jim Morrison czy Evgene Delacroix. Moja mama twierdzi, ze moje zamiłowanie do cmentarzy nie jest zdrowe, ale nic nie mogę na to poradzić, naprawdę je uwielbiam, a już zwłaszcza tak piękne.










I to by było na tyle. A jeśli zamierzać odwiedzić to miasto bardzo polecam bloga Cool Stuff in Paris - sami zaczerpnęliśmy z niego sporo inspiracji.

2 komentarze:

makroman pisze...

Wahadło to faktycznie fenomenalna pozycja - sam niezmiernie długo rozważałem kwestię gdy szuka się czegoś (nie wiedząc czego) a jedyna wskazówka jest miejsce w którym mają się odbyć poszukiwania.

A czemu tak mało filmów fantasy kręconych w Paryżu? Myślę że w grę wchodzić może przesyt - co innego neogotycka katedra w Nju Jorku a co innego gotycka dzielnica w Paryżu! Miejsce mogło by zdominować akcję.

Czytający Gremlin pisze...

Ja nawet kiedyś wypisałam wszystkie lokacje z Wahadła, które zamierzałam odwiedzić gdybym kiedykolwiek znalazła się w Paryżu, ale niestety nic z tego nie wyszło. Mimo to miasto i tak pobudza wyobraźnię, a poszukiwania "zawsze kończą się na templariuszach";]

Później kiedy myślałam o filmach, to w sumie trochę ich jest, ale raczej francuskie np. 13 dzielnica, Vidocq, Doberman też w sumie nie był zbyt realistyczny... ale Paryżowi przydałby się taki film jak niedawny Scherlock Holmes Guya Richiego. Taki pełen akcji z potworami/wampirami/szalonymi naukowcami i ciekawym protagonistą osadzony np. na przełomie 19 i 20 w. Warunki w tym mieście są idealne