poniedziałek, 28 maja 2012

Szponami i dziobem w stronę postępu


Zawsze byłum zdania, że gdybym mogłu przenieść swoju egzystencję do wirtualnej rzeczywistość nie wahałubym się ani chwili, a lektura „Perfekcyjnej niedoskonałości” Jacka Dukaja utwierdziła mnie w przekonaniu, że może szczęśliwie doczekam czasów, kiedy ciało przestanie być ograniczeniem umysłu.Marzenie to oczywiście jest mrzonką, zachodnim marzeniem-pułapką, ale jednak...

Jeśli mowa o Dukaju, to bardzo często spotykam się z pytaniem „Jak ci się to czytało?”. Jest to zrozumiałe ponieważ pan Jacek jest autorem, który dużo wymaga od swojego czytelnika i niestety często owi czytelnicy mają do niego o to pretensje czego wyraz dają w pełnych frustracji recenzjach. Cóż ja takiej na pewno nie napiszę, bo w mojej świętej trójcy ulubionych polskich autorów Dukaj zajmuje drugie miejsce, oczywiście (tak, tak, jestem mało oryginalna) po Sapkowskim.

Jak to rzekła moja babcia, po tym jak podrzuciłam jej „Lód” ze względu na przedwojenny klimat, który  bardzo lubi – jest to książka która zachwyca bogactwem języka, erudycją i pracowitością autora, a równocześnie, żeby ją czytać trzeba trochę znać się na filozofii. Zresztą o lodzie jeszcze na pewno napisze, jak kiedyś wreszcie skończę go czytać, bo niestety do komunikacji miejskiej ciężko toto zabrać.

Wróćmy więc do „Perfekcyjnej niedoskonałości”. Książka powiedziałbym w sam raz na ostanie dni wycieczki do Chin i powrót samolotem nad Kazachstanem. Nie tylko dlatego, że mamy tu cesarskie pola nano, czy  przez to, że Adam Zamoyski lubi chadzać w stroju lorda orientu, oj nie. W Chinach miałam też okazję popatrzyć sobie na krzywą progresu chińskiej cywilizacji, a przecież rzecz jest o postępie.



Adam Zamoyski astronauta z XXI wieku, a właściwie jego ciało zostaje znalezione we wraku „Wolszczana”, który kilkaset lat temu wystartował z Ziemi i słuch o nim zaginął. Dzięki nowoczesnej technologii śmierć nie jest jednak problemem i Adam zostaje odtworzony – zmartwychstany. Nie jest jednak bynajmniej tym samym Adamem, który wyleciał w kosmos w 2091 r., bo jego DNA nie zgadza się z żadnym z zapisanych DNA członków załogi. A jednak jego wspomnienia to wspomnienia Adam Zamoyskiego, jest wiec Adamem Zamoyskim czy nie jest? Jest jeszcze człowiekiem, czy kolejną formą ewolucji gatunku homo sapiens?

Adam przyciąga uwagę nie tylko ze względu na swoją tajemniczość, ale także dlatego, że studnie czasu wypuściły przepowiednię wg. której odegra on kluczową rolę w nadchodzącej wojnie, przez co oczywiście wojna wybucha, a wszyscy chcą mieć Zamoyskiego po swojej stronie lub w swojej garści. Niektórzy robią to bezpośrednio – zamykając go w czasoprzestrzennej pułapce, inni stosują bardziej subtelne metody jak Judas McPherson, jeden z najpotężniejszych ludzi, który oddelegowuje do opieki nad zmartwychstańcem swoją córkę Angelikę.

Najpierw uwięzieni w saku, później w ciele deformanta Adam i Angelika będą przemierzać przestrzeń i czas w poszukiwaniu odpowiedzi na zagadkę egzystencji Zamoyskiego, która zaprowadzi ich na tajemniczą planetę Narwę. Co tam znajdą? Jakżeby inaczej ODPOWIEDŹ.

Co jest naprawdę fajne w „Perfekcyjnej…” to to, że czytelnik w świecie przyszłości stworzonym przez Dukaja jest zupełnie jak Zamoyski czyli cytując klasyka – jak pijane dziecko we mgle. I razem z bohaterem czeka nas przyspieszony kurs dostosowania świadomości XXI wieku do XXIX. Jak to się skończy? Oczywiście najwyższą formą HS, wszak jest to książka o ewolucji o tym, że lepiej przystosowana forma wypiera tą przystosowaną gorzej…

I tak kiedy tylko nasz mózg ewoluuje do języka i wizji świata Dukaja powieść robi się  naprawę wciągająca, a przy okazji kształcąca, bo jak zwykle przemyca on w swojej książce o wiele głębsze treści niż sama fabuła. M. in. Dukaj proponuje ciekawe wyjaśnienie tego czym jest kultura, cywilizacja i po co nam to wszystko. Porusza też klasyczny problem rozdzielnia ciała i umysłu i tego jak człowiek ewoluuje przybierając różne formy. Jak w każdej z jego książek, które dotychczas czytałam w „Perfekcyjnej niedoskonałości” jest też obecny motyw relacji rodzic-dziecko. Jeśli znamy „Dzieło i życie” to wszystko staje się bardzo ciekawe, prawda? 

Ile jest w nas z naszych twórców? Czy jesteśmy niezależnymi bytami, czy nie ma ucieczki przed tym jak nas zaprogramowano? Czy można w ogóle być sobą, skoro zewsząd coś nas ogranicza – zaczynając od naszego DNA, ciała, płci czy rodziców, a kończąc na kulturze i cywilizacji? Czy w ogóle można wyzwolić się z ciała? A jeśli można to czy wyzwoliwszy się z ciała jest się jeszcze człowiekiem?

Dużo trudnych pytań jak to zwykle u pana Jacka, a wszystko to podane w oprawie bardzo ciekawej wizji przyszłości i fantastycznych przygód takich, jak budowanie smoka z nanocząsteczek. Polecam więc ćwiczyć szare komórki i przeczytać, zwłaszcza, że jak  każda jego książka, najlepsza jest w drugim czytaniu. 

Autor: Jacek Dukaj
Tytuł: Perfekcyjna niedoskonałość
Wydawnictwo Literackie 2004

2 komentarze:

Padre pisze...

Rzucanie czytelnika na głęboką wodę stosuje Dukaj praktycznie w każdej powieści. Perfekcyjna jest w miarę znośna, JD pokazał co potrafi w "Innych Pieśniach" (nota bene najlepszej jego powieści, moim skromnym zdaniem); tam pokazany świat jest jeszcze bardziej "obcy". Ale jaka satysfakcja kiedy się to ogarnie ;-)
Pozdrawia lurker i zapalony czytacz.

Czytający Gremlin pisze...

Rzeczywiście warto by dodać, że satysfakcja z czytania Dukaja, to nie tylko ten wspaniały moment kiedy w mózgu jedno koło zębate wreszcie zazębia się z drugim i nagle dostrzegam sens całego jego zamysłu, bo wg mnie prawdziwa wartość jego książek zaczyna się wraz z ostatnią stroną. Kiedy skończyłam czytać "Inne pieśni" po raz pierwszy w życiu nie wiedziałam co mam myśleć...i myślę o tym do dziś. To chyba najbardziej u niego lubię - Dukaj jak przystało na filozofa sprawia, że człowiekowi chce się myśleć i zadawać światu pytania