niedziela, 11 marca 2012

Celny cios parasoką

Tak się złożyło, że wszystkie recenzje, które dotychczas wrzuciłam to książki wydane przez Fabrykę Słów. Jednak nie jestem wcale niezbyt tajnym agentem, tego wydawnictwa i czytam też inne książki, a jednym w wydawnictw, które lubię i które również wydaje całkiem niezłą fantastykę jest Prószyński i S-ka.
W ciągu ostatniego roku wydali całkiem sporo pozycji w tej dziedzinie i wiele z nich to naprawdę świetne czytadła, a bez wątpienia należy do nich seria o bezdusznej Alexii Trabotti.

Czego to jeszcze nie napisano o wampirach wilkołakach i zakochanych w nich dziewczętach? Można by śmiało rzec – wszystko już było. Cóż w takim razie począć skoro „wszystko już było”? Okazuje się, że nie ma to jak powrót do źródeł, czyli Londynu z epoki wiktoriańskiej, kiedy to wampiry rozpoczęły swoją zawrotną karierę. Co Gail Carriger autorka cyklu czyni z naprawdę dobrym efektem.

Alexia Trabotti, tytułowa bohaterka choć nie posiada duszy to nie sposób odmówić jej temperamentu. Alexia po ojcu Włochu odziedziczyła zupełnie nie angielską urodę, nieskromny apetyt i zupełnie nieprzystojące damie zamiłowanie do książek i nauki. I choć ona sama nie wiele sobie z tego robi, jak na czasy, w których przyszło jej żyć jest dziwadłem, a przez powyższe walory została przez swoją zapobiegliwą matkę skazana na staropanieństwo zanim jeszcze weszła w wiek, nadający się do zamążpójścia. 

Ale Alexia bynajmniej nie jest ofiarą, co najlepiej udowadnia przypadkowo spotkanemu na przyjęciu wampirowi, pokonując (bo wszak jak zabić kogoś, kto już nie żyje?) go parasolką. Samo spotkanie z wampirem niespodzianką nie jest, bo w tej wersji epoki wiktoriańskiej, wampiry i wilkołaki nie kryją się przed światem, ba! - mają własną jednostkę policyjną, bywają na przyjęciach, a nawet są uznawane za świetną partię. Tak, jak postawny przywódca watahy wilkołaków z Woosley  -  lord Conall Maccon, w którego ramionach widziałaby się nie jedna londyńska dama. Szczęście obcowania z tym dorodnym samcem przypadnie nikomu innemu tylko właśnie naszej uroczej Alexii, która posławszy nieumarłego do grobu wplątuje się w o wiele bardziej zagmatwaną i niebezpieczną intrygę...

Przyznam, że po pierwszym tomie „Bezdusznej” nie spodziewałam się większych zaskoczeń tymczasem w trakcie lektury śmiałam się niemalże w głos. Zwłaszcza, że oprócz wielce malowniczej Alexii nie zabrakło innych równie popisowych charakterów jak np. jej obydwie młodsze siostry, przyjaciółka Ivy o niecodziennym guście w kwestii nakryć głowy, wiekowy wampir lord Akeldama o aparycji przywodzącej skojarzenia z Eltonem Johnem, czy pocieszny lokaj Floote, zawsze pomocny profesor Lyall i oczywiście obiekt uczuć Alexii – Conall Maccon.  

Począwszy od „Bezdusznej”, przez „Bezimienną”, „Bezgrzeszną” po „Bezwzględną naprawdę ubawiłam się w trakcie lektury. Książki Gail Carriger czyta się lekko i przyjemnie, a tarapaty, w które raz po raz pakuje się Alexia z każdym tomem są coraz bardziej pomysłowe i obfitują w skandale obyczajowe, walki na śmierć i życie, ucieczki, pogonie, ciekawostki ze świata dziewiętnastowiecznej nauki i techniki, ataki mechanicznych biedronek i nieumartych jeżozwierzy, zabójcze imbryki, tajemnice z przeszłości i oczywiście celne ciosy parasolką, którą to bronią posługuje się Alexia.

Główna nuta tego cyklu jest oczywiście komediowa, a ofiarą poczucia humoru autorki najczęściej pada wiktoriańska obyczajowość, której absurdy umiejętnie wplata w przygody Alexii. Ja bawiłam się w trakcie czytania wybornie, więc nie sposób wystawić złą recenzję i polecam wszystkie cztery książki.
A dodatkowo znajdzie się w nich też coś dla wielbicielek mody - nader wylewne, ale nie męczące, opisy sukni i problemów, jakich mogą nastręczyć damie liczne warstwy odzieży – halki, gorsety, turniury i liczne guziczki. Uśmiech nasuwa się na samo wspomnienie. Naprawdę szczerze polecam


Autor: Gail Carriger
Tytuł: Beduszna / Bezimienna/ Bezgrzeszna / Bezwzględna
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka 2011/2012

Brak komentarzy: