czwartek, 15 marca 2012

Gramatyczne czary-mary


Dziś opowieść o książce liczącej już sobie trochę czasu na polskim rynku wydawniczym, ale według mnie ciekawej czyli o „Czaropisie” Blake’a Charltona. Kiedy czytałam jej recenzje miałam dziwne wrażenie, że jestem jedyną osobą, której się ona podobała i która w swojej recenzji ją poleca. Na szczęście  pożyczyłam ją kilku swoim kolegom i im też „Czaropis” się podobał, wiec przestałam myśleć, że to ja mam jakiś problem z rozróżnieniem dobrej książki od złej i utwierdziłam się w słusznym przekonaniu, że to inni recenzenci się nie znają.

Zapewne owych podłych recenzentów możemy też pociągnąć do odpowiedzialności za to, że wydawnictwo Prószyński i S-Ka nie zdecydowało się na wydanie drugiego tomu, który przecież zapowiadało na styczeń minionego roku. Mówi się trudno, ale  i tak szkoda.

Według mnie, każdy, kto z przyjemnością śledził przygody Skrytobójcy, który Robin Hobb, będzie z  „Czaropisu” zadowolony, bo mnie  bardzo szybko wciągnął i zaciekawił, a już zwłaszcza sposób, w jaki autor przedstawia lingwistykę, która nigdy wcześniej nie wydawała mi się tak interesująca.

             „Czaropis”, to fantasy w starym dobrym stylu i według mnie jest to jego niewątpliwa zaleta. Mamy więc bohatera-ucznia, przepowiednię o wybrańcu, intrygę, w którą zostaje wplątany i walkę o losy świata. Główny bohater powieści Nikodemus, to młody i zdolny adept magii, który miałby szansę na karierę wielkiego czarodzieja, gdyby nie jego kakografia a innymi słowy dysortografia. Jest on swojego rodzaju dyslektykiem w dziedzinie magii - nie potrafi uformować zaklęcia zgodnie z zasadami gramatyki, a na domiar złego każdy magiczny tekst którego się dotknie ulega w jego rękach deformacji. W wielu kulturach język ma magiczne znaczenie, zmawianie, zaklinanie, a nawet przysięgi czy klasyczne „hokus-pokus” mają magiczne znaczenie. Stąd może pojawiła się u Blake’a Charltona pomysł, żeby magia także była językiem rządzącym się określoną gramatyką. Według mnie realizacja tego pomysłu udała mu się całkiem nieźle.

Co do fabuły to postawi nas ona przed takimi pytaniami jak to cz Nikodemus rzeczywiście jest wybrańcem, skoro nie potrafi „gramatycznie” czarować? Dlaczego ktoś silnie go poszukuje i  nie zawaha się zabić żeby do niego dotrzeć? Kto tak naprawdę jest przyjacielem a kto wrogiem? W „Czaropisie” na czytelnika czeka sporo zagadek, a wiele z nich kryje także bardzo ciekawa mitologia, którą akcja jest gęsto przepleciona. Bo akademia młodych magów, w której szkoli się Nikodemus to siedziba dawno wymarłego ludu Chthoników, lykantropy to powszechne stworzenia, a w podziemiach mieści się królestwo goblinów. Jakby tego było mało niektórzy bogowie mieszkają pośród ludzi. A owi ludzie zamiast wyznawać bogów czczą demony, które oczywiście chcą zniszczyć świat…. A temu wszystkiemu ma zapobiec oczywiście nasz bohater.

            Według mnie warto przeczytać „Czaropis”, bo jest to z jednej strony trochę bajka inicjacyjna bliska „Gwieznym Wojnom” i „Harremu Potterowi”za bohaterów, a z drugiej to naprawdę fajna przygodowa historia, w której autor zostawia mnóstwo znaków zapytania. Tym bardziej szkoda, że wydawnictwo nie zdecydowało się na wydanie drugiego tomu. 

Autor: Blake Charlton
Tytuł: Czaropis
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka 2010

Brak komentarzy: