wtorek, 20 marca 2012

Nadchodzi długo wyczekiwany Kłamca 4



„Kłamca” Jakuba Ćwieka, to bez wątpienia jeden z tych cykli, które w radykalny sposób zmieniły moje czytelnicze gusta. Pierwszy „Kłamca” był zarazem pierwszą książką z Fabryki Słów, która trafiła w moje ręce i sprawił, że po latach przerwy wróciłam do czytania polskiej fantastyki. Nie mogła mi się też trafić lepsza pozycja jeśli chodzi o szatę graficzną. I prawdę mówiąc to chyba bardziej niż postać stworzoną przez Jakuba Ćwieka, lubię Lokiego, którego Piotr Ciesliński  narysował w sposób absolutnie genialny (http://darkcrayon.blogspot.com).

Zwłaszcza na okładce drugiego tomu, którą widzimy powyżej. Jak on odpala tego papierosa, mmmm… Loki wygląda na niej po prostu jak idealny typ wszystkich niegrzecznych chłopaków, na których widok w  liceum miękły mi kolana! 

Ale zaraz mam tu przecież pisać o książkach, a nie zagłębiać się w swoje urocze wspomnienia. Więc konkrety. Ćwiek sięgnął do skandynawskiej i mitologii i wyciągnął z niej postać najbardziej nikczemną, wredną i przewrotną, acz równocześnie posiadającą tzw. „dobry bajer” czyli Lokiego, boga kłamstwa.

Dla Lokiego, tak jak dla większości dawnych bogów czasy są kiepskie – mało kto w nich jeszcze wierzy, bo żyjemy przecież w czasach dominacji chrześcijaństwa, a dawne mitologie traktujemy jak bajki. Nie wiemy jednak, że dzieje się tak dlatego ponieważ zastępy aniołów prowadzą regularną i dosłowną wojnę o zastępy dusz likwidując po kolei wszystkie bóstwa i przejmując ich wyznawców. Loki, jak przystało na boga kłamstwa staje po tej stronie, gdzie zwycięstwo i na usługach aniołów przystępuje do starań o zbawienie naszych nieśmiertelnych dusz. Będzie to oczywiście brudna robota, którą aniołom nie przystoi się parać, a swoje zadania, jak przystało na boga kłamstwa Loki wykonuje w  bardzo przewrotny sposób;] 

Za swoje usługi pobiera skromną opłatę w postaci anielskich piórek, które mogą się okazać o warte o wiele więcej niż ważą w obliczu zbliżającego się Armagedonu. A to wielkie wydarzenie ma nastąpić w czwartym, bardzo długo oczekiwanym tomie „Kłamcy”. W sumie dobrze się złożyło, że książka zostanie wydana w tym roku, bo zdążymy dowiedzieć się jak Loki poradzi sobie z końcem świata zanim ów nastąpi. W końcu to w 2012 ma nadejść przebiegunowanie ziemi przewidziane przez Majów i pięknie sportretowane przez Emmericha w filmie „2012”.

Ale zanim to warto przeczytać jeszcze raz wszystkie trzy tomy „Kłamcy” i przypomnieć sobie jak to Loki miał pełne ręce roboty zwalczając konkurencyjne dla chrześcijaństwa bóstwa takie jak choćby Herkules, nie umknął mu św. Mikołaj i oberwało się też bogu ducha winnym satanistom. Ja jak przystało na kobietę, doceniam też wątek romansowy.

Generalnie jest u Ćwieka i zabawnie i brutalnie, a choć ta opowieść rozgrywa się w zupełnie innym klimacie, jego czarny humor bliski jest Quentinowi Tarantino. Tak, jak reżyser Pulp Fiction ,Ćwiek wspaniale potrafi tworzyć postacie z założenia niesympatyczne, ale tak czarujące, że i tak będziemy im kibicować przez całą książkę. No i taki właśnie jest ten łobuz Loki.

Chyba nie czekam na „Kłamcę 4” z niecierpliwością oddanej fanki, ale przeczytam z wielką przyjemnością, bo spodziewam się tego, co u Ćwieka lubię najbardziej – niestandardowego spojrzenia na świat bogów, ironicznych dialogów, i oczywiście mojego ulubionego puszczania oka do czytelnika.
Bo okładka z tego co możemy zobaczyć, po raz kolejny jest BOSKA.

Autor: Jakub Ćwiek
Tytuł: Kłamca / Kłamca 2. Bóg marnotrawny/ Kłamca 3. Ochłap sztandaru / Kłamca 4. Kill’em all
Wydawnictwo: Fabryka Słów 2005-2012



Brak komentarzy: