piątek, 13 kwietnia 2012

Igrzyska śmierci jeszcze raz

Czytanie książek po obejrzeniu filmu zawsze wydawało mi się bez sensu. Przede wszystkim dlatego, że jeśli najpierw obejrzymy film to już nigdy nie będziemy w stanie stworzyć własnej wizji bohaterów, a ich twarze na zawsze już będą dla nas twarzami aktorów (odwrotnie było tylko z Boromirem). Tu zupełnie na marginesie współczuję wszystkim, którzy obejrzeli trylogię Jacksona zanim przeczytali trylogię Tolkiena, bo nie wiem czy uda im się uciec od wizji Sama beznadziejnie zakochanego w poczciwym Frodo…

Mniejsza z tym, jeszcze kiedyś wrócę do tematu pt. – „nie mam pojęcia za co Jackson dostał Oscara?” kiedy będę w wyjątkowo złośliwym nastroju. Dziś w takim nie jestem, bo właśnie skończyłam czytać „Igrzyska śmierci” Suzanne Collins i jestem zachwycona nie tylko samą książką, ale jeszcze raz  Garrym Rossem, który naprawdę po mistrzowsku przeniósł jej powieść na duży ekran.


W niecałe dwa tygodnie po obejrzeniu filmu przeczytałam książkę Suzanne Collins i choć przez cały czas wiedziałam jak skończy się ta historia, dawno już nie zostałam tak pochłonięta przez żadną książkę.

Zasadniczo historia jest ta sama, ale w książce jak to zwykle bywa otrzymujemy o wiele więcej szczegółów niż w filmie, które nie tylko pogłębiają kontekst całej historii, ale także samą postać Katniss. 

Oprócz wszystkich atutów, które wymieniłam opisując film, bez wątpienia największą zaletą książki jest pierwszoosobowa narracja Katniss. Surowa, szczera prowadzona krótkimi, konkretnymi zdaniami, jest dokładnie taka, jak główna bohaterka powieści.  I choć nie budzi gorącej sympatii od samego początku, to z każdą strona zaczynamy coraz mocniej jej kibicować. 

Często podkreślam, że dobry bohater musi być jak Bruce Willis w „Szklanej pułapce” tzn. nie może odnieść zwycięstwa za cenę złamanego paznokcia – musi zapłacić za nie własnym potem, adrenaliną i krwią. Co to było by za zwycięstwo gdyby przyszło zbyt łatwo? Naprawdę uwielbiam takich bohaterów, którzy mają pod górkę. I to wcale nie z chorej fascynacji ich cierpieniami, ale dlatego, że tacy bohaterowie obnażają bardzo ważna prawdę – nie ma zwycięstwa bez poświeceń. Katniss to wie i za to uważam Suzanne Collins za naprawdę dobrą pisarkę.

Tytuł: Igrzyska śmierci
Autor: Suzane Collins
Wydawnictwo: Media rodzina 2011


Brak komentarzy: