piątek, 20 kwietnia 2012

Reguła na gniota


Po odłożeniu „Reguły dziewiątek” autorstwa tego samego Terrego Godkinda, którego tak wcześniej chwaliłam przychodzi mi do głowy tylko jedno – Terry dlaczego to zrobiłeś? Przyznaję wśród swoich dwunastu książek miał lepsze i gorsze, ale nie sądziłam, że jest w stanie stworzyć takiego GNIOTA. 

Jeśli jeszcze tego nie czytaliście, to nawet nie próbujcie. Bo jeśli znacie cykl Miecz prawdy ta książka tylko wam go zepsuje, a jeśli go jeszcze nie znacie, stwierdzicie, że nie warto sięgać po cokolwiek, co napisał Goodkind. Swoją drogą ciekawe dlaczego właśnie tą fatalną książkę zadedykował swojej żonie? Kobieta musi być chyba bezkrytycznie zakochana…

Mniejsza z tym. Do teraz nie wiem na czym reguła dziewiątek dokładnie polega, ale to nie mój największy ból. Najbardziej boli mnie to, że książka opowiada beznadziejną i w gruncie rzeczy nudną historię, jest wręcz boleśnie wtórna w stosunku do pozostałych książkę Goodkinda, pełna dłużyzn, a bohaterowie zachowuję się zupełnie bez sensu.


Z „Regułą dziewiątek” jest dokładnie tak jak powiedziała moja koleżanka – jest to książka właściwie tylko dla tych, którzy Goodkinda znają, bo  w pewnym sensie jest kontynuacją Miecz Prawdy, ale według mnie Terry nie napisał jej z czytego natchnienia, a dla pieniędzy. Zresztą to samo zrobił sprzedając prawa do filmu i pozwalając, żeby z wspaniałej książki jakim bjest Pierwsze prawo magii serial zrobił twórca Xeny… Sam Raimi. I tu szacunek w stronę Rowling, bo choć sprzedała prawa do Harrego Pottera, film był dokładnie taki jak książka, czego osobiście dopilnowała. Terry w tym czasie najpewniej jeździł sobie formułą, żeby potem wrzucać zdjęcia do Internetu.

Z „Reguły dziewiątek” dowiadujemy się
·     Tego, że Terry nie rozumie sztuki współczesnej i woli tradycyjne landszafty z górsko-leśnymi widoczkami, które maluje jego główny bohater Alexander (a także on sam).
·     Jakie kobiety lubi Terry, czyli dokładny opis jego żony Jeri.
·     Tego, że lubi mieć przy sobie swojego glocka i umie go używać (a na pewno chciałby sobie postrzelać do złych ludzi)
·     Tego, że kluczową rolę w jego życiu odegrał jego dziadek (w Mieczu prawdy tez był ważną postacią)
·     Tego, że kocha życie i zrobi wszystko, żeby go bronić, bo jest tak szlachetny, że aż chce się….

Czy to miała być autobiografia? Miałam nadzieję, że nie, ale tak, to jest coś w tym rodzaju.

Cała historia zaczyna się w dniu urodzin głównego bohatera Aleksa Rahla (tak, tak, z tych Rahlów). Udaje mu się uniknąć wypadku samochodowego, z którego ratuje piękną nieznajomą – Jax, otrzymuje nieoczekiwany spadek, a do tego musi spławić natrętną dziewczynę Bethany. Wszystkie te zdarzenia wbrew pozorom są ze sobą powiązane i są wynikiem, jak to zwykle u Terrego bywa, przepowiedni. I tak Alex podobnie jak kiedyś Richard, będzie musiał stawić czoła złym,  żądnym władzy ludziom o komunistycznych zapędach.

Jednak o ile Richard ewoluował do zaszczytnej roli zbawcy świata przez kilka książek, to Alex dosyć szybko sięga po swojego glocka i z wrażliwego artysty staje się bezwzględnym zabójcą. Wszystko oczywiście w imię wyższego dobra, obrony wolności itd. Generalnie usprawiedliwia się tak samo, jak Amerykański rząd tłumaczył rozpoczęcie wojny w Iraku plus powtarza „z mordercami nie negocjuję”. A mordercy jak to zwykle bywa są tępymi osiłkami nadzorowanymi przez  inteligentnych acz okrutnych geniuszy zła. I tak jak Aleks jest do omdlenia szlachetny, tak oni są do szpiku kości źli. Wszystko czarno na białym, żeby nie było wątpliwości.

Niestety tą książka Terry pokazał, że najwyraźniej jest autorem jednego przeboju i nie potrafi wstanie wymyślić nic nowego. Pewnie dlatego wrócił do Miecza prawdy „Wróżebną machiną” skądinąd przeciętną książką. Chyba napiszę do niego list, tak mnie wkurzył tymi dziewiątkami. Chociaż jedne co naprawdę mu się w tej książce udało to pomysł ze szpitalem psychiatrycznym;] Cała reszta jest pełna absurdów takich, jak to, że geniusze zła równoległej rzeczywistości odwiedzający nasz świat przez lata nie nauczyli się korzystać z broni palnej, którą chcą tam przenieść, albo śledzą bohatera przez telefon komórkowy chociaż w naszym świecie ich magia nie działa, a na technice nie za bardzo się znają. Tych wspaniałości jest o wiele więcej… Ale naprawdę szkoda się w nie wczytywać. 

Autor: Terry Goodkind
Tytuł: Reguła dziewiątek
Wydawnictwo: Rebis 2010

Brak komentarzy: